Czwarta Impreza z cyklu GOL Adventure zakończona
Czwarta i ostatnia impreza z serii GOL Adventure 2003
już za nami. Ta impreza na pewno była inna niż wszystkie, ale jednak
nie mniej emocjonująca. Inna ponieważ trwała dłużej, bo 3 dni i
2 noce, a przez ten czas wszyscy jej uczestnicy byli razem na niewielkiej
żaglówce, nie licząc nocnych wypadów na miasto :)
***
Impreza wystartowała w zasadzie już na dworcu w Krakowie,
gdzie spotkało się dwóch jej uczestników tj. PLUTTI i COALAO, trzeci
uczestnik AZZIE miał spotkać się z nami w Gdańsku jednak nagłe przeziębienie
uniemożliwiło mu dotarcie i musiał zrezygnować z wyjazdu.
Pierwszy dzień przywitał nas piękną pogodą w Gdańsku,
gdzie przybyliśmy z samego rana. Następnie udaliśmy się na miejsce
spotkania z naszym Kapitanem Filipem w Górkach Zachodnich (okolice
Gdańska), gdzie czekała na nas także nasza żaglówka AFINOR. Po intensywnym
kursie, na którym zapoznaliśmy się z podstawami żeglugi postawiliśmy
żagle i wyszliśmy w morze.
Niestety w międzyczasie diametralnie zmieniły się
warunki pogodowe i jak się później okazało był to jeden z krótszych
ale najbardziej dramatycznych odcinków w naszej trzydniowej wyprawie.
Po wypłynięciu na zatokę Gdańską zaczął padać deszcz i wiać straszny
wiatr.
Po paru godzinach walki z żywiołem dotarliśmy po południu
do portu Gdańskiego, gdzie podróż jego kanałem do centrum Gdańska
okazała się wielką ulgą po przeżyciach poprzednich godzin. Wszyscy
byli zmarznięci i mokrzy do ostatniej nitki. Po dopłynięciu, zacumowaniu
w porcie jachtowym i przebraniu się udaliśmy się na stare miasto
oraz na szanty. Dzień ten na pewno zapamiętamy na długo :) zwłaszcza
COALAO, który miał na łódce duże problemy żołądkowe. W nocy poszliśmy
spać z dużymi obawami co do pogody, która nas miała przywitać na
drugi dzień.
Jednak po przebudzeniu okazało się, że pogoda nas
mile zaskoczyła i było naprawdę dużo ładniej niż dzień wcześniej.
Świeciło już słońce i chmury powoli znikały z nieba. Wspólnie postanowiliśmy
popłynąć najpierw do Gdyni, a następnie do Jastarni. Po wypłynięciu
na morze okazało się, że jeszcze pozostały dość duże fale dlatego
nie rozstawaliśmy się z naszymi sztormiaczkami :) gdyż mimo braku
deszczu fale dawały mam się we znaki.
W Gdyni poszliśmy zwiedzić Dar Pomorza oraz okręt
wojenny Błyskawica które stoją w porcie i są otwarte jako muzea.
Po południu wypłynęliśmy do Jastarni z wyjątkiem COALAO, który miał
trochę dość bujania i postanowił udać się tam wodolotem. Nie wiemy
czy wyszedł na tym lepiej bo wieczorem morze się trochę uspokoiło,
a wodolot się zepsuł i płynął dwa razy dłużej z dużym przechyłem
bocznym, co nie pomogło koledze na jego problemy żołądkowe.
Wieczorem w Jastarni było piwko, plaża ......
Ostatni dzień przywitał nas śliczną pogodą, słoneczko
i zero chmurek nastawiło nas optymistycznie do dalszej podróży,
w którą udaliśmy się w południe na Hel. Tam zwiedziliśmy fokarium
i latarnię morską. Wieczorem po obfitym posiłku udaliśmy się z żalem
w drogę powrotną do Gdańska.
Pogoda była taka piękna, że można było się cały czas
na łódce opalać. Niestety gdy dopływaliśmy do Gdańska musieliśmy
włączyć silnik, gdyż słaby wiatr uniemożliwiał szybkie dotarcie
na miejsce. Do Gdańska dotarliśmy ok. 11 w nocy, co uniemożliwiło
nam wcześniejszy powrót i dopiero po północy udało się nam złapać
pociąg w drogę powrotną.
Wszyscy uczestnicy na pewno będą długo wspominać tą
wyprawę, która była dla wszystkich zupełnie czymś nowym i odkrywczym,
a każdy dzień przyniósł nam inne wrażenia od totalnej sielanki w
ostatni dzień po pogodę iście sztormową w dzień pierwszy
|